Olvera to był pomysł na krótki postój i kawę z pięknym widokiem. Choć nie udało nam się napić tam kawy to miasteczko zrobiło na nas ogromne wrażenie. Olvera wydała nam się Andaluzją w pigułce. Choć byliśmy tam bardzo krótko na zdjęciach, które tam zrobiliśmy znajduje się wiele z tego co utożsamia się z Andaluzją właśnie. Olvera to miasteczko, po drodze z Malagi do Arcos de la Frontera. Wiedzieliśmy, że jest piękne i warte odwiedzenia, ale to co zobaczyliśmy po dotarciu do niej przekroczyło nasze najśmielsze oczekiwania. Białe miasteczko na górskim szczycie z górującym nad nim kościołem. Trzeba sobie jednak powiedzieć jasno, że Olvera to był pierwszy punkt naszej wyczekiwanej podróży do Andaluzji i jednocześnie powrotu do niej po latach i prawdopodobnie reagowaliśmy na nią maksymalnie optymistycznie. Po wyjściu z samochodu zwróciliśmy uwagę na plakaty, którymi obklejone było miasteczko. Widniał na nich charakterystyczny wizerunek Matki Boskiej. Podczas spaceru widzieliśmy jeszcze kilka przedstawiających Maryję i Chrystusa większość z nich wykonana z kafli. Od razu po przyjeździe natknęliśmy się na miejscowy bar, który miał niesamowity klimat. Jego wnętrze, choć nie było zbytnio wyszukane zdobiły azulejos. Choć była pora sjesty i Olvera wydawała się uśpiona to jednak wokół tego miejsca oraz w jego wnętrzu cały czas panował spory ruch. Więcej: http://www.patrzenaplac.pl/olvera-czyli-andaluzja-w-pigulce/
Olvera wydała nam się Andaluzją w pigułce. Choć byliśmy tam bardzo krótko na zdjęciach, które tam zrobiliśmy znajduje się wiele z tego co utożsamia się z Andaluzją właśnie.
Olvera to miasteczko, po drodze z Malagi do Arcos de la Frontera. Wiedzieliśmy, że jest piękne i warte odwiedzenia, ale to co zobaczyliśmy po dotarciu do niej przekroczyło nasze najśmielsze oczekiwania. Białe miasteczko na górskim szczycie z górującym nad nim kościołem. Trzeba sobie jednak powiedzieć jasno, że Olvera to był pierwszy punkt naszej wyczekiwanej podróży do Andaluzji i jednocześnie powrotu do niej po latach i prawdopodobnie reagowaliśmy na nią maksymalnie optymistycznie.
Po wyjściu z samochodu zwróciliśmy uwagę na plakaty, którymi obklejone było miasteczko. Widniał na nich charakterystyczny wizerunek Matki Boskiej. Podczas spaceru widzieliśmy jeszcze kilka przedstawiających Maryję i Chrystusa większość z nich wykonana z kafli.
Od razu po przyjeździe natknęliśmy się na miejscowy bar, który miał niesamowity klimat. Jego wnętrze, choć nie było zbytnio wyszukane zdobiły azulejos. Choć była pora sjesty i Olvera wydawała się uśpiona to jednak wokół tego miejsca oraz w jego wnętrzu cały czas panował spory ruch.
Więcej: http://www.patrzenaplac.pl/olvera-czyli-andaluzja-w-pigulce/